
Najtrudniejsza podróż
O czym jest ta książka? Trochę o rzece Niger, trochę o Mali przez które Niger przepływa, ale głównie o wiosłowaniu w dół tej rzeki. Amerykanka Kira Salak postanowiła spłynąć Nigrem na odcinku od Segu do Timbuktu będąc zainspirowana, jak pisze, osobą Mungo Parka. Faktycznie podróż to nietuzinkowa i niepozbawiona niebezpieczeństw i adrenaliny, ale coś mnie w niej raziło. Przynajmniej na początku książki. To chyba ta zbytnia fascynacja Mungo Parkiem, który śnił się jej po nocach i przywoływała go prawie w każdym momencie porównując się do niego. A porównać się chyba wyczynu pani Salak za bardzo nie da. Chociażby przez to, że Park był naprawdę sam (albo prawie sam) w tych nieprzyjaznych okolicach podczas gdy amerykańska kajakarka miała zawsze w głowie i podświadomości to, że gdzieś obok, kilka albo kilkanaście godzin od niej płynie na innej łodzi jej francuski fotograf, który dla National Geographic dokumentował tą wyprawę. Niby nie płynęła z nim, niby go nie widziała codziennie i niby nie polegała na nim. No właśnie. Niby. Jak ktoś organizuje samotne, bardziej ekstremalne wyprawy to doskonale wie jaka to różnica mieć albo nie mieć takiego zaplecza… Wracając jednak do samej książki to uważam, że nie jest zła. Zaczerpniemy trochę wiedzy o samym Nigrze, a końcowe strony chyba najbardziej mnie przekonały do samej autorki, która wyjaśniła plemienne zależności między Tuaregami a ludnością Bella w Mali i wykupiła z niewoli dwie kobiety. Trochę jak Kinga Choszcz… Cytaty:
“Zapotrzebowanie Europy na niewolników było tak wielkie, że mieszkańcy Afryki Zachodniej powszechnie wierzyli, iż biali ludzie uważają Afrykanów za przysmak i wysyłali ich po to, by zostali zjedzeni”.
“Gdy miejsce to (Timbuktu – przypis autora) opisywał Park, okres rozkwitu miasta dawno już minął. Pokolenia Europejczyków nigdy się nie dowiedziały, że pewien niebieskooki eunuch z marokańskiego dworu, hiszpański Maur o imieniu Judar, poprowadził marokańską armię najemników na Timbuktu w 1591 roku i doszczętnie je ograbił. Od tego czasu miasto to już nigdy nie było takie samo. Jego bogactwa zostały rozgrabione. Zniknęły prawie wszystkie wspaniałe placówki naukowe Timbuktu. Z czasów wcześniejszej świetności pozostała jedynie nazwa, ukuta na cześć pewnej niewolnicy”.