Niewolnicy słońca. Antoni Ferdynand Ossendowski.
(Gambia, Senegal, Gwinea, Mali, Burkina Faso, Wybrzeże Kości Słoniowej)
Wstyd przyznać, ale to dopiero pierwsza książka pana Ossendowskiego, którą czytałem. I chyba jedna z jego najobszerniejszych prac, bo to blisko sześćset stron teksu z niewielką ilością czarno-białych fotografii. Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego nie trzeba przedstawiać osobom choć trochę interesującym się podróżami. “Niewolnicy słońca” to zapis relacji z wyprawy podróżnika wraz z żoną do Afryki Zachodniej na początku ubiegłego stulecia. Faktycznie jest to opis Afryki jakiej dzisiaj już nie zobaczymy. To czasy kolonialne, gdzie Francja i Wielka Brytania na dobre rozgościła się w tym zakątku afrykańskiej ziemi. Wędrówkę rozpoczniemy w Senegalu i Gambii, aby przejechać na dłużej do Gwinei. Stąd ruszymy na wschód przez dzisiejsze Mali do Górnej Wolty (Burkina Faso) i przeczytamy co nieco o królestwie Mossi. Podróż zakończymy na Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie ukażą się nam sahelijskie pejzaże w okolicach Korhogo i laguny atlantyckiego wybrzeża wokół Bingerville, Abidżanu i Grand-Bassam. Muszę przyznać, że momentami drażnił mnie ton i podejście autora do społeczeństw odwiedzanych krajów, kiedy to próbował uzasadnić wyższość chrześcijańskiej misji Europejczyków nawracających “ciemny lud murzyński” i niosący im “kaganek oświecenia”. To trochę obraźliwe kiedy pisał jak to wspaniali kolonizatorzy, polujący na afrykańskiego zwierza, edukują w sprawach rolnych zacofaną lokalną społeczność. Rzeczywistość odbiegała nieco od tych “przyróżowionych” obrazów dobroci najeżdżców z Europy… Cytaty:
“Takiej niezależnej kobiety, jaką jest Senegalka, nigdzie w Afryce Zachodniej nie spotkałem. Starałem się dociec przyczyny tego zjawiska i mam dla niego tylko jedno wytłumaczenie. Z pewnością nigdzie na całym zachodnim brzegu Afryki nie można stwierdzić tak wysokiego procentu domieszki krwi europejskiej jak tu”.
“Na tych obszarach Senegalu powstała potężna dynastia sułtanów Almorawidów, walczących z imperium Ghany, podbijających mieczem wspaniałego Jusufa Ben Taszfina Maroko i Hiszpanię i pozostawiających po sobie wspomnienie w postaci arabsko-murzyńskich Metysów”.
“Konakry jest pięknym, nawet najpiękniejszym miastem na całym zachodnim wybrzeżu Afryki”.
“Francuzi zrobili zamianę z Anglikami, za wyspy Los oddawszy im Nowe Hebrydy”.
“Biały demoralizuje czarnego, twierdzą znawcy Afryki”.
“W raju jest siedem pałaców. W pierwszym mają siedzibę najświętsi, w ostatnim najmniej godni wiekuistej szczęśliwości. Wszelkie możliwe rozkosze życiowe – smaczne i tłuste potrawy, soczyste owoce, aromatyczne, orzeźwiające napoje, piękne i namiętne kobiety, ogniste rumaki, pokorni i zręczni niewolnicy, melodyjna muzyka, nieustające tańce i inne rozrywki – stanowią nagrodę dla mumenów, znajdujących się w każdym z siedmiu rajskich pałaców; jednak istnieje różnica, stosownie do zasług niebiańskich mieszkańców; w ostatnim z pałaców pożywienie jest najmniej tłuste, owoce nieco przejrzałe, napoje wodniste, kobiety znacznie starsze i brzydsze niż w pierwszych.
– Nie chciałbym być w siódmym – bezczelnie szczerząc zęby, mówił Metys – nie lubię przejrzałych owoców i przejrzałych kobiet!”.
“Gdy małpa nie potrafi dosięgnąć ręką dojrzałego banana, mówi, że jest kwaśny!”.
“Po wyjściu Francuzów na północ Samori napadł na Kong, zburzył miasto, a nieszczęśliwych mieszkańców uprowadził do niewoli i rozrzucił po całym Sudanie południowym i wschodnim”.
“Krwawe i ciężkie dzieje uczyniły z Lobi ludzi nieufnych”.
“Dziki pieprz, liana pieprzowa i czerwony pieprz w dzikim stanie rosną w wielkiej ilości na Wybrzeżu Kości Słoniowej, szczególnie w Liberii, która przed założeniem tu republiki murzyńskiej nosiła nazwę Pieprzowego Wybrzeża”.
“Drogą do Konga (miasto na Wybrzeżu Kości Słoniowej – przypis autora) jeździ mało samochodów, gdyż Kong można nazwać miastem śmierci i powolnego konania. Śmierci dlatego, że Samori wyciął prawie w pień ludność za obojętność dla prowadzonej przez niego walki o wolność czarncyh ludów, a resztę rozrzucił jako niewolników po całym Sudanie”.
“Korhogo założono dopiero w XIV wieku, lecz legenda nadała mu urok niebywałej starożytności, co naturalnie potrzebne było panującym dynastiom, na które ten urok przechodził”.
“Co do szympansów, to Murzyni trwają w przekonaniu, że są to ‘dawni ludzie’ – jedyni mieszkańcy Afryki nie podlegający skrzyżowaniu z innymi tubylcami i przybyszami”.