Mój przyjaciel najemnik. James Brabazon.
(Liberia, Gwinea Równikowa)
James Brabazon wynajął znanego najemnika Nicka du Toit, aby ten ochraniał go w trakcie kręcenia materiału filmowego podczas wojny domowej w Liberii w pierwszych latach XXI wieku. Tam, wędrując z partyzantami walczącymi z rządową armią prezydenta Charlesa Taylora, byli świadkami niewyobrażalnych tragedii ludzkich i okrucieństw jakich dopuszczały się obie strony konfliktu. Tam też panowie zaprzyjaźnili się ratując sobie nawzajem życie. Druga część książki poświęcona jest nieudanemu zmachowi stanu w Gwinei Równikowej planowanemu przez białych najemników takich jak wspomniany Nick du Toit czy Simon Mann przy wsparciu „tajemniczych sponsorów” i między innymi Marka Thachera, syna Margaret Thacher. Przewrót zakończył się totalnym fiaskiem, a wszyscy najemnicy wylądowali w więzieniu (Nick w Playa Negra na wyspie Bioko), otrzymując drakońskie wyroki kilkudziesięciu lat. Autorowi książki, który także miał lecieć z najemnikami do Malabo i filmować całe przedsięwzięcie, cudem udało się uniknąć kary. Nie poleciał do Gwinei Równikowej, gdyż towarzyszył swojemu choremu dziadkowi w Anglii. Książka jest naprawdę dobra i wciągająca. Dostarcza także multum ciekawych informacji o funkcjonowaniu całego systemu dostarczania broni na świecie i przebiegu konfliktów afrykańskich. Ukazuje także życie płatnych żołnierzy do wynajęcia i rozpatruje moralne aspekty takiego działania. Cytaty:
„Konakry okazało się zbiorowiskiem niskich ruder rozrzuconych na czubku półwyspu wbijającego się w Zatokę Beninu. Republika Gwinei to biedny kraj, a wygląd stolicy dobitnie o tym świadczy. Choć na terytorium tego państwa znajduje się około połowy światowych złóż boksytu, mnóstwo złota, diamentów i zasobów leśnych, ludność Gwinei zalicza się do najuboższych w Afryce.”
„Mówił z silnym liberyjskim akcentem, który wtedy usłyszałem po raz pierwszy. Ten język od razu mnie zafascynował. Brzmiał jak głos z innej epoki, język angielski przywieziony do Liberii w dziewiętnastym stuleciu przez wyzwolonych niewolników z południowych stanów Ameryki.”
„W latach 1899 – 1902 zbieranina afrykanerskich farmerów (czyli po holendersku Boers) będących doskonałymi strzelcami oraz miejscowych czarnoskórych Afrykanów zadarła z potężną armią brytyjskiego imperium i z początku odniosła spektakularne zwycięstwo. Bez wątpienia była to pierwsza nowoczesna wojna na świecie – wojna totalna, podczas której wykrystalizowały się dwa zupełnie nowe zjawiska. Po pierwsze, Brytyjczycy w ramach represji stworzyli obozy koncentracyjne dla afrykanerskiej ludności cywilnej; z niedożywienia oraz z powodu chorób zmarły w nich dzisiątki tysięcy ofiar… Hitler i jego generałowie uważnie studiowali brytyjską taktykę w Afryce Południowej, aby pokolenie później zastosować ją z jeszcze bardziej morderczym entuzjazmem”
„Ta krwawa jatka przypomniała mi o czymś, co we Freetown powiedział mi Cobus, kiedy rozmawialiśmy o RUF: `Na pewnym etapie istota ludzka przestaje być człowiekiem, przeistacza się w bestię, a wówczas należy ją jak najprędzej wytropić i zlikwidować, żeby pozwolić innym ludziom na normalne życie. Takie bestie należy całkowicie wyeliminować.”
„Jak stwierdził Taylor w wywiadzie udzielonym BBC, `Sierra Leone pozna gorycz wojny`. Zdesperowany Valentine Strasser, wówczas piastujący stanowisko prezydenta Sierra Leone, w marcu 1995 zawarł umowę z Executive Outcomes. Wobec całkowitej bezczynności wspólnoty międzynarodowej najemnicy Nicka (du Toit) pozostawali jedynymi ludźmi gotowymi nieść pomoc – choć nie za darmo.”
„Obiang czyli Teodoro Obiang Nguema Mbasogo, żeby wymienić jego imiona i nazwiska w pełnym brzmieniu, czyli prezydent Gwinei Równikowej, także mógłby rzec to i owo na temat przejmowania władzy w drodze przewrotu. W 1979 roku podczas krwawego powstania pozbawił władzy własnego wuja, po czym sam ustanowił się dyktatorem, a wkrótce zyskał sławę jednego z najokrutniejszych władców Afryki.”
„Sześćdziesięciojednoletni prezydent (Teodoro Obiang Nguema Mbasogo) zaprzeczył w końcu, jakoby jadał ludzi, podkreślając zarazem, iż czuje się `katolikiem i humanitarystą`. Przy okazji obajwił, iż jest żyjącym bogiem. Państwowe radio jego kraju powtarzało twierdzenie Obianga, że pozostaje on `w stałym kontakcie z Wszechmogącym` oraz `może podjąć decyzję, żeby zabić, i nie musi przed nikim za to odpowiadać oraz nie pójdzie do piekła`. Mimo samoubóstwienia prezydenta papież Jan Paweł II wziął za dobrą monetę jego deklarację wiary rzymskokatolickiej, czego dał dowód, odprawiając mszę świętą. w której Obiang uczestniczył; miało to miejsce podczas wizyty papieża w Gwinei Równikowej w 1982 roku.”