Czarna Afryka od środka. Wiktor Prandota.
Jakże cenna to książka! Ofiaruję konia z rzędem temu, kto znajdzie dzisiaj napisaną na podobnym poziomie merytorycznym książkę. Oczywiście, można by znaleźć tutaj kilka nieścisłości, fragmentów gdzie autor powtarza się albo nieznaczny chaos w tekście ostatniego rozdziału. Można by oczywiście rzec, że wiele tutaj naleciałości starego komunistycznego systemu i stylu pisania. Ale to małe wady w porównaniu z ładunkiem informacyjnym jaki niesie ta książka. Szczególnie wspomniany ostatni rozdział, który pełen jest etnograficznych i antropologicznych szczegółów z życia kongijskich plemion. Ogólnie rzecz ujmując autor, profesor nadzwyczajny nauk rolniczych, polski badacz Afryki, opisuje rzeczywistość Demokratycznej Republiki Konga w latach siedemdziesiątych, kiedy to przyszło mu tam mieszkać. Skupia się często (może to zawodowe “skrzywienie”) na zagadnieniach rolniczych, ale i tak opisuje je w sposób interesujący dla agronoma-laika. Przedstawia większość rytuałów, świąt i zwyczajów ludów Bantu, a ponadto dotyka tematu Pigmejów. Polecam. Cytaty:
“W tym czasie (XVI wiek – przypis autora) rozdzierana była wojnami religijnymi, różnowiercy mordowali się wzajemnie. W tej sytuacji postanowiono przesiedlić chłopów holenderskich, wyznawców Kalwina, do Afryki Południowej. Znacznie później do tej grupy dołączyli hugenoci z Francji. W 1652 roku 21 746 chłopów i 25 000 niewolników malijskich osiedliło się powyżej Przylądka Dobrej Nadziei”.
“Ludność śmierdzącym mięsem się nie brzydzi, twierdząc że je mięso, a nie smród”.
“Afrykanie praktycznie nie stawiali zbrojnego oporu (przeciw kolonizatorom – przypis autora), wobec czego całą wschodnią i północną Afrykę Anglicy, Francuzi i inni przejęli w spuściźnie po Arabach. Środkową i zachodnią obejmowano w posiadanie na zasadzie umów kupna i sprzedaży”.
“Misjonarze potestanccy, jako reformatorzy, już w średniowieczu mniejszą wagę przykładali do celebrowania nabożeństw, a większą do konkretnej roboty. Są wśród nich lekarze, inżynierowie, technicy i wreszcie nauczyciele. W zasadzie przyjeżdżają tu na stałe, zakładając własną rodzinę i starają się być maksymalnie przydatni miejscowej ludności, która z nimi współżyje przez wiele długich lat”.
“…wyspę Świętego Tomasza naprzeciw Gabonu (Sao Tome) zaludniono skazańcami na śmierć w Europie, a następnie ludnością żydowską wypędzoną z Półwyspu Pirenejskiego…”.
“Znane jest u nas (w Krainie Wielkich Jezior – przypis autora) przysłowie ‘Tylko dureń pilnuje swojej żony'”.
“Nie istnieje możliwość opisania kultury pigmejskiej jako całości”.