USA
Kilkumiesięczny pobyt w Chicago. Najpierw spędziłem prawie cztery miesiące od czerwca do października 2001, a następnie prawie cały miesiąc luty 2002. Podczas pobytu w Wietrznym Mieście fotografowałem i robiłem notatki.
Notatka z trasy (luty 2002)
Czyli jak się dostać się do raju?
Są dwie drogi, legalna i mniej legalna, czy jak kto woli nielegalna. Pierwsza nie jest tajemnica i każdy bez większych problemów może z niej skorzystać. Druga zaś znana jest tylko nielicznym i nieliczni z niej korzystają. Robert S. z Białegostoku przyjechał do Chicago inaczej niż tysiące osób. Lot do Frankfurtu z Warszawy, z Frankfurtu do Mexico City, stamtąd autobusem do jednego z przygranicznych miast. Tam po zebraniu się kilkunastoosobowej grupki o pochodzeniu iście międzynarodowym wyruszają pieszo przez strefę przygraniczna do Arizony. Kilka przygód ze strażą graniczna USA i w końcu amerykański autobus z Nogales do Los Angeles. Stamtąd lot do Chicago. Takie wczasy to jedynie $8500. Ktoś zapyta o biuro turystyczne. Niestety to pytanie zostaje bez odpowiedzi. Można tylko dodać, ze to biuro ma nieźle przychody i duża klientele. Jak dowiedziałem się z nieoficjalnych źródeł, obywatele Indii musza płacić za podobna przeprawę około 30tys dolarów. To jednak nie koniec ciemnej strefy oszukiwania służb imigracyjnych USA. Kiedy Robert S. wylądował już znaleźć Chicago musiał znaleźć upragnione źródło dochodu – prace. Chcąc w miarę normalnie egzystować w USA posiadać tutejsze Prawo Jazdy i dokument ID oraz numer ubezpieczenia społecznego tzw. Social Security Number.