Sudan

Dotarcie do Sudanu w czasie epidemii koronawirusa nie należało do łatwych zadań. Udało się jednak wylądować w Chartumie i zatoczyć pętlę po kraju, po utworzeniu którego Bóg podobno śmiał się. Łatwo się tutaj ludziom nie żyje, to fakt. Sudan jest bardzo zróżnicowany etnicznie i krajobrazowo i przez to bardzo ciekawy. 

Chartum – Stara Dongola – Nuri – Karima – El-Kurru – Mussawarat es Sufra – Naqa – Meroe – Suakin – Port Sudan – Kassala – Wad Madani – Chartum

 

Notatka z trasy (grudzień 2020)

Dzień: 

Dzień 1 (4 grudnia 2020)

Lecąc nad południowym Sudanem spoglądając na szachownicę pól odnosi się wrażenie ogromnej harmonii i porządku. Wszystko wygląda na skrzętnie zaplanowane i wytyczone jakby od linijki. Nawet wioski rozłożone są na planie prostokąta. Zbliżając się jednak do stolicy kraju, obniżając jednocześnie pułap, małe okienka samolotu pozwalają nam dojrzeć nieco inny świat. Przedmieścia Chartumu nie są już tak idealnie zaprojektowane. Wkrada się tutaj odrobina chaosu. Wszystko jest koloru brązowego, w różnych jego odcieniach. Potem widać już drogi i sunące po nich wolno auta, a potem już mały terminal lotniska.

Kilka minut po godzinie 13.00 wydostajemy się na zewnątrz i z naszym kierowcą pędzimy do hotelu Khartoum Plaza, gdzie otrzymujemy pokój na czwartej kondygnacji.

Po godzinie 16.00 dojeżdżamy do jednego z cmentarzy, gdzie w każdy piątek suficka mniejszość odprawia modły i tańce chcąc jednoczyć się z absolutem. Tym razem, przez pandemię covid-19, ceremonia była bardzo skromna. Udało się nam jednak porozmawiać z wieloma osobami i przyjrzeć się bliżej mieszkańcom. Po zmroku meldujemy się z powrotem w hotelu, zatrzymując się wcześniej na kolację w syryjskiej restauracji.