Reunion
Wracając z Mauritiusa na Madagaskar zatrzymaliśmy się na kilka chwil na francuskiej wyspie Reunion. Warto było. Pogoda nam dopisała, gdy wjeżdżaliśmy na wulkan Piton de Fournaise. Widoki nieziemskie.
Notatka z trasy (listopad 2017)
Dzień:
Na Reunionie spędziliśmy jeden dzień. I to nie cały, ale za to bardzo intensywny. Lot z Maurtiusa opóźnił się o niecałe pół godziny i przed 10.00 staliśmy przed terminalem międzynarodowego lotniska Rolanda Garrosa na Reunionie negocjując cenę przejazdu z taksówkarzami. Chcieliśmy udać się na Pas de Bellecombe, aby zobaczyć wulkan Piton de la Fournaise. Nad górami wisiały grube puchowe chmury, więc pewności, że go ujrzymy, nie mieliśmy. Płacąc słono (200 euro) za kurs powrotny, który miał zająć pięć godzin, wyruszyliśmy w drogę. Jak się jednak okazało, warto było zaryzykować. Gdy dotarliśmy na płaskowyż Plaine des Sables chmury odsłoniły marsjański widok – ogromną równinę pokrytą brązowym pyłem. Dalej, kiedy auto zatrzymało się przy punkcie widokowym Pas de Bellecombe słońce oświetlało krater i przed naszymi oczami pojawił się stożek wulkanu Piton de Fournaise. Wracając zatrzymaliśmy się w przydrożnym barze na obiad. Bardzo smaczne panini (zapiekana bagietka z różnymi dodatkami) kosztowało 3,5 – 4 euro. Zaraz po 15.00 stawiliśmy się na lotnisku, aby odlecieć do stolicy Madagaskaru.