Republika Zielonego Przylądka

Portugalskie jednak, a nie afrykańskie korzenie ma karnawał na Wyspach Zielonego Przylądka w Mindelo. Ludzie hucznie obchodzili koniec okresu postnego już w XVII – XVIII wieku. Anglicy mający tutaj interesy na Sao Vincente także dołożyli swoją cegiełkę, ale prawdziwym wzorcem do naśladowania był jednak starszy brat – Karnawał w brazylijskim Rio de Janeiro.

Rio jest jednak duże i niezbyt bezpieczne, a ostatnio karnawał bardzo się tam zmienił i nabrał biznesowego wymiaru. To dobry interes, sposób na zarobienie grubych pieniędzy podczas gdy bardziej kameralna zabawa w Mindelo to zupełnie coś innego. Nie ma co oglądać zdjęć czy filmów, bo to nie odda tej atmosfery. Trzeba tu przyjechać i samemu przeżyć karnawałowe szaleństwo chodząc z uczestnikami po ulicach i tańcząc do świtu. Witamy na Cabo Verde!

Wyspa Santiago (Praia – Tarrafal – Praia) – Wyspa Sao Vincente ( Sao Pedro – Mindelo – Calhau – Baia das Gatas – Salamansa – Mindelo) – Wyspa Santo Antao (Porto Novo – Tarrafal de Monte Trigo – Porto Novo – Ribeira Grande – Ponta do Sol – Porto Novo)

Notatka z trasy (14.02.2015)

Dzień: 

Sama nazwa hoteliku Residencial Sol Atlantico nasuwa dalekie od zimnej północy skojarzenia. Właściwie to zachęta do skorzystania z usług i wyspania się po wieczornym locie z Lizbony. Gdy zaraz po północy, w sobotę 14 lutego, podjechaliśmy z lotniska im. Nelsona Mandeli do cichego, opustoszałego centrum stolicy Praii i wdrapaliśmy się na pierwsze piętro murowanej, małej kamienicy z prawie niewidocznym szyldem Sol Atlantico, drzwi otworzył czarnoskóry chłopak przypominający raczej dakarskiego „ulicznego złoczyńcę” niż miłego pracownika hotelu. Zażądał 4000 escudo za mały pokój bez łazienki. Chce mnie naciągnąć i oszukać, pomyślałem. Dziękując mu udaliśmy się na poszukiwania tańszej opcji o niekoniecznie tak miłej nazwie. Pół godziny później poddaliśmy się. To uczciwa cena w stolicy. Wróciliśmy do Senegalczyka, który wcale nie okazał się gburem lecz zaspanym, uprzejmym pracownikiem przybytku.
Taksówkarze też chcieli uszczuplić nam portfele – za kurs z lotniska do miasta zażądali w nocy 1000 escudo. Na szczęście chcąc rano dostać się na centralny targ przy ulicy Amilcara Cabrala, gdzie można podglądnąć życie mieszkańców, nie musieliśmy już za nic płacić. Nasz hotel był zlokalizowany 200 metrów od targowiska. Tam też można, w uliczkach przyległych znaleźć kogoś, kto chętnie wymieni nam europejską walutę na kabowerdyjskie escudo.
Po owocowo-warzywnych targowych doświadczeniach pojechaliśmy z bazaru Sucupira na drugi koniec wyspy Santiago do miejscowości Tarrafal. Kierowca uczciwie zebrał od każdego pasażera po 700 escudo za dwugodzinną podróż. Ale cóż to była za podróż! Jechaliśmy przez wyschnięte przedmieścia Praii, dalej do górskiej, bogatej Assomady, gdzie mieszkańcy okolicznych wiosek zjeżdżają się aby nabyć czy sprzedać coś na lokalnym targu, a zamożniejsi obywatele wysypy pobudowali swoje domy. Klimat jest tu chłodniejszy, a powietrze rześkie i świeże. Jadąc dalej na północ znaleźliśmy się w masywie Serra Malagueta, gdzie brązowe szczyty sięgające blisko 1500 metrów ponad wody Atlantyku wznoszą się dając schronienie lokalnej florze i faunie spośród której, moim zdaniem, koczkodany zasługują na szczególną uwagę.
Stąd już blisko do celu naszej podróży na wyspie Sao Tiago czyli Tarrafalu. W środku europejskiej zimy, gdzie wszystko w południowej Polsce pokryte było warstwą śniegu chcieliśmy poczuć tropiki. W miejscowości Tarrafal znajduje się najbardziej przypominająca karaibskie plaże półksiężycowa zatoka z piaskiem i palmami kołyszącymi się na wietrze. Na pobliskiej skarpie rozłożyły się nieliczne jadłodajnie, gdzie za sowite 800-900 escudo można zasmakować świeżo złowionej ryby z frytkami.
Wracając do stolicy postanowiliśmy przejechać drogą wzdłuż północnego wybrzeża wyspy przez wioskę Calheta de Sao Miguel (200 escudo) i dalej przez Pedra Badejo do Praii (500 escudo). Warto. Można przy okazji zobaczyć jak chłodne wody Atlantyku rozbijają się o brzegi, a kobiety handlujące rybami i owocami morza jadą na targ sprzedać swój cenny towar.