Gujana Francuska

Trochę jak w Europie, a jednak to Ameryka Południowa. Dotarliśmy tu z Surinamu. Jak znajdę chwile to napisze coś na temat tego dziwnego skrawka skolonizowanego do dziś dnia. Fajnie Ci Francuzi maja. Jak chcą zobaczyć dżungle to wskakują do samolotu i za kilka godzin lotu z Paryża wysiadają w egzotycznym Cayenne.

Notatka z trasy (sierpień 2006)

Przystań promowa na granicznej rzece z Surinamem. To tu rozpoczynamy naszą wizytę w zamorskim terytorium Francji. Gujana jest bezpieczniejsza niż jej holenderscy sąsiedzi.

Po przekroczeniu granicy od razu można zauważyć różnicę w standardzie życia. Walutą obowiązującą w Gujanie Francuskiej jest euro. Polacy nie muszą posiadać żadnych wiz. Pierwsze miasteczko po stronie gujańskiej to Saint Laurent du Moroni. Jest dużo przyjemniejsze i spokojniejsze niż surinamska Albina po drugiej stronie rzeki. Za wielu atrakcji tu nie ma, ale można przez kilka godzin pospacerować po uliczkach. Ceny w Gujanie Francuskiej przypominają te w Europie z jedną małą różnicą – są jeszcze wyższe. Za przejazd do stolicy Cayenne płacimy 35 euro, a to zaledwie trzy i pół godziny jazdy.