Gabon
Gabon to bardzo mało znany kraj wśród Europejczyków. Właściwie to prawie nikt tutaj nie zagląda. Prezydent Ali Bongo miał ambitny plan przyciągnąć 100 tysięcy turystów w tym roku. Chyba to nie wyszło i odwiedzających było kilkadziesiąt razy mniej. A szkoda, bo kraj ten jest niesamowity pod względem przyrodniczym. Kulturowo jest także bogaty, gdyż tradycja i sztuka plemion Fang, Kota, Teke i wielu innych jest dużym magnesem dla zainteresowanych. Niewielka liczba mieszkańców wbrew powszechnym opiniom o (minionym) ludożerstwie i złym nastawieniu wobec przyjezdnych jest naprawdę miła, gościnna i sympatyczna. Gabon jest niezwykły.
Notatka z trasy (styczeń 2020)
Dzień:
Dzień 1 (6 stycznia 2020)
Jeszcze przed świtem Frank zjawił się swoją starą, ale jeszcze dość solidnie wyglądającą Toyotą, aby zabrać nas do granicy w wiosce Olloba. Nigdy nie jechałem jeszcze podobną drogą – dżungla dosłownie pożerała leśny trakt i czasami nie wiadomo było gdzie jedziemy. Około 10.00 przesiedliśmy się do innego auta, w stanie zupełnie opłakanym. Kierowca, Kongijczyk, sam nazywał to auto Kamikaze. Miał nas zawieźć do Mekambo. Niestety zaraz za Ekatą auto zepsuło się kompletnie i kolejny kierowca, tym razem Gabończyk zawiózł nas do hotelu w Mekambo. Byliśmy tam już o zmroku. Za trasę z Ekaty do Makokou zapłaciliśmy 300 000 cfa. Jeszcze przed wjazdem do miasta Mekambo zatrzymała nas policja i pod pretekstem nieważnych wiz przytrzymała nas dwie godziny.