
Inside the Dzanga-Sangha Rain Forest. Francesca Lyman.
Ciekawe to opracowanie, które ciężko nazwać standardową książką. To raczej kolorowa relacja z wyprawy grupy naukowców, filmowców i artystów z końca lat 90-tych XX wieku do jednego z najpiękniejszych miejsc na ziemi – do Rezerwatu Dzanga-Sangha w Republice Środkowoafrykańskiej. Pojechali tam na sześć tygodni, aby zbierać informacje i eksponaty do Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. Relacja jest pełna pięknych kolorowych fotografii, ale zawiera też nieco ciekawych informacji, głównie na temat zwierząt żyjących na terenie rezerwatu. Spodziewając się odrobinę większej porcji wiedzy i bardziej naukowych opisów, muszę przyznać, że byłem trochę zawiedziony dość skąpą zawartością treściową. Nie wszystko, co autorzy zawarli tutaj można jednak znaleźć w wikipedii. Nigdzie indziej nie dowiemy się na przykład, że w wiosce Bayanga jest małe boisko do koszykówki, i że miejscowi potrafią ograć niejednego przyjezdnego. Dla osób zainteresowanych ostatnimi fragmentami afrykańskiej dżungli jest to pozycja dość cenna i przez to warta zakupu. Cytaty:
“Because these shallow root systems (of many trees in the forest – przypis autora) do not give a tree much support, some trees have developed buttresses. These large growths spread out from the base of the tree like the folds of a gigantic swirling skirt”.
“‘Milipede’ means ‘1,000 feet’, but this animal never really has more than 355 pairs, or 710 feet”.
“The mandibles, or jaws, of driver ants are so strong that some peole in the forest use them to close wounds. They place an ant over the wound so that it will bite it on both sides. The body of the ant is then pinched off and the head is left in place. The ant’s jaws stay shut, keeping the wound closed until it heals”.
“The land does not belong to us, we belong to the land”.