Dziś wieczorem nie schodźmy na psy. Alexandra Fuller.
Pochłaniająca to historia życia pani Alexandry Fuller, brytyjsko-zimbabwejskiej autorki mieszkającej w USA. Może nieco za mało tutaj informacji o samych krajach, w których pani Fuller spędziła swoje dzieciństwo, ale nie można odmówić tej lekturze pewnego magnesu, który posiada. Spędziła burzliwe lata w Zimbabwe, Zambii i Malawi, gdzie jej rodzice pracowali zarządzając farmami i uprawiając tytoń. A także… pijąc. I to dużo. Fuller opisuje ze szczegółami alkoholizm swojej matki i jej perypetie z nim związane. Wszystko jest przedstawione w dość zabawny sposób, nie ukazujący autorki jako ofiary losu, ale raczej dobrze bawiącego się dziecka. Całe dzieciństwo, z jednej strony, naznaczone jest wieloma tragediami, jak śmierć rodzeństwa czy wojna w Zimbabwe, a z drugiej strony pełno tutaj śmiesznych i sielankowych sytuacji związanych z dorastaniem na afrykańskich farmach i zabawowego stylu życia rodziców Fuller. Cytaty:
“Na północ od Zimbabwe, choć z nim nie granicząc, leży wąski pasek kraju, którego jedną piątą zajmuje jezioro szczycące się największą populacją słodkowodnych ryb tropikalnych na świecie”.
“Niektórzy nierozsądni ludzie żartują nerwowym szeptem, że Kamuzu Banda (prezydent Malawi – przypis autora) tak naprawdę nie żyje, a jego ciało na baterie jest zdalnie sterowane”.
“Doktor Hatings Kamuzu Banda jest tylko Dożywotnim Prezydentem. Jest również Ministrem Spraw Zagranicznych, Ministrem Pracy i Zaopatrzenia, Ministrem Sprawiedliwości oraz Ministrem Rolnictwa”.