Chwila przed zmierzchem. Marcin Kydryński.
(Egipt, Sudan, Erytrea, Etiopia, Kenia, Tanzania, Rwanda, DRC, Uganda, Zambia, Zimbabwe, RPA)
Czasami wydaje się, że każdy kto był w Afryce musi zaraz o niej napisać książkę. Tym bardziej każdy, kto spędził tam więcej czasu niż dwutygodniowy urlop. Tak też było i tym razem. Olga Stanisławska, Marcin Meller, Marcin Kydryński oraz dwoje innych znajomych Mrozio i Zuzia wyruszyli na pół roku na Czarny Ląd z zamiarem pokonania trasy z Kairu na Przylądek Igielny w RPA. Każdy z pierwszej trójki napisał po powrocie relację w postaci książki. Uważam, że w odróżnieniu do wielu tego typu elaboratów, to dobre książki. „Chwila przed zmierzchem” jest jedną z nich. Jest mi dość bliska, gdyż przywołuje w pamięci moje kilkumiesięczne eskapady do afrykańskich krajów. Panu Kydryńskiemu, jak sam o sobie mówi – jeszcze wtedy (1993-1994) nie bardzo doświadczonemu globtroterowi, któremu czasami brakuje wiedzy o tym konktynencie, można zarzucić przesadny pesymizm dotyczący przyszłości Afryki. Według niego większość mieszkańców tego ludnego skrawka ziemi wymrze niedługo z powodu AIDS, malarii albo wewnętrznych konfliktów plemiennych zabijając się nawzajem maczetami. Te mroczne przepowiednie na szczęście nie sprawdziły się. Wyprawa zakończyła się sukcesem, aczkolwiek nie wszyscy razem dotarli do celu. Szczegółów jednak nie zdradzę, a zapraszam do lektury.
Cytaty:
„Nikt jednak w naszej kulturze nie mógł przewidzieć, że pomysł zasiłków dla chorych na AIDS okaże się tak zgubny dla Afryki. Helen opowiadała o setkach przypadków naumyślnych samozakażeń. Wyobraźnia Ugandyjczyków, jak wszystkich mieszkańców Afryki centralnej, nie sięga poza pojęcie „dziś wieczorem”. Skoro więc dziś wieczorem są pieniądze na utrzymanie rodziny, to jaką wagę ma choroba, jeśli przyjdzie jutro, albo za kilka lat?”