było minęło. Ishmael Beah.
Sam podtytuł – „Wspomnienia dziecka-żołnierza” – mówi już na tyle dużo, że zdołamy się domyślić, że książka nie będzie o pięknych plażach Afryki, a w szczególności Sierra Leone, gdzie akcja toczy się. Dzisiaj można już we względnym spokoju spojrzeć na biały piasek i błękitną wodę atlantyckiego wybrzeża w tym mały kraju Afryki Zachodniej, ale w czasie kiedy główny bohater i jednocześnie autor książki, Ishmael Beah dorastał nie było to możliwe. W latach 1991 – 2002 rozpętała się w Sierra Leone okrutna wojna domowa podsycana przez Charlesa Taylora z sąsiedniej Liberii. Zjednoczony Front Rewolucyjny zbuntował się przeciwko rządowi i rozpoczęły się mroczne czasy dla zwykłych obywateli, bez względu na wiek i płeć. Ishmael urodzony na wsi szybko traci rodzinę, przyjaciół i musi uciekać, wiele razy będąc bliski śmierci. Zdradzę tylko, że książka będąca swego rodzaju autobiografią kończy się dobrze. Podobnie jak losy tego małego kraju, będącego dzisiaj jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie. Wspomnienia z wojny jednak zostają. To dobra książka. Cytat:
„Gdy byłem mały, mój ojciec mawiał: `Skoro człowiek żyje, to znaczy, że jest nadzieja na lepsze jutro i na to, że coś dobrego się jeszcze wydarzy. Jeżeli człowiekowi nie jest przeznaczone już nic dobrego – umiera`”