
Porwane. Wolfgang Bauer.
Wszyscy pewnie słyszeliśmy o Boko Haram, ale obszernych informacji na temat tej organizacji nie sposób znaleźć. Nikt ich chyba nie ma. Ta książka także nie wyczerpuje tematu i jak sam autor przyznaje to jedna z najmniej znanych terrorystycznych sekt. Reportaż skonstruowany jest w dość ciekawy sposób – pan Bauer przedstawia kolejne wydarzenia z historii i rozwoju Boko Haram przywołując wypowiedzi udzielane w wywiadach przez porwane (i poźniej uwolnione lub zbiegłe) dziewcząta z miasta Chibok. Książka pełna jest makabrycznych, strasznych, przerażających i smutnych jednocześnie relacji. Niestety tak wygląda, w wielu wypadkach, życie w północnych stanach Nigerii opanowanych przez tą organizację. Doszukamy się gdzieniegdzie krótkiej analizy przyczyn takiej sytuacji, ale to właściwie zawsze sprowadza się do tego samego. Źródłem i przyczyną powstania tego typu anomalii społecznych jest bieda i słabość państwa. Nie inaczej jest w Nigerii. Cytaty:
„Znakiem rozpoznawczym miasta (Yola w Nigerii – przypis autora) jest kurz”.
„Niewiele krajów na świecie cechuje tak wiele sprzeczności jak Nigerię. To konglomerat pięciuset czternastu grup etnicznych, zamieszkany przez sto dziewięćdziesiąt milionów mieszkańców. W równych częściach muzułmański i chrześcijański. Strefą ścierania się religii jest północ. W żadnym innych regionie na ziemi napięcie to nie jest tak silnie odczuwalne jak tutaj”.
„Żadna broń używana przez Boko Haram nie zabiła dotychczas więcej ludzi niż uprowadzone dziewczęta”.
„Upadek Mubi wydawał sie początkiem końca Nigerii. Nigdy wcześniej sekta nie była tak blisko zwycięstwa. Niebawem kalifat zyskał największy jak dotychczas zasięg: pod panowaniem Boko Haram znalazł się obszar o powierzchni stu osiemdziesięciu tysięcy kilometrów kwadratowych, blisko dwadzieścia procent powierzchni Nigerii”.